Antoni Z. Kamiński Antoni Z. Kamiński
98
BLOG

Komentarz do komentarzy

Antoni Z. Kamiński Antoni Z. Kamiński Polityka Obserwuj notkę 11

Ponieważ nie miałem w ciągu ostatniego tygodnia dostępu do Internetu, to odpowiadam teraz na parę przynajmniej uwag do mojego tekstu. Przede wszystkim, zgadzam się z opinią o kluczowym znaczeniu stanu wymiaru sprawiedliwości. Pamiętam rozmowę jaką miałem przed dwudziestu paru laty ze ś. p. red. Bohdanem Gotowskim. Temat rozmowy: od czego należy zacząć przebudowę państwa po upadku komunizmu. Zgodziliśmy się, że priorytetem powinien stać się wymiar sprawiedliwości.

Osoba podpisująca się jako „bravor”, pisząc o znaczeniu wymiaru sprawiedliwości zwraca szczególną uwagę na prokuratorów i sędziów. Mam wrażenie, iż do kolekcji należałoby dodać także adwokatów. Przed ponad rokiem, przeczytałem w jednym z dzienników stanowisko Naczelnej Rady Adwokackiej w sprawie pewnej kancelarii adwokackiej. Dotyczyła ona sporu, w którym każda ze stron reprezentowana była przez adwokatów będących partnerami w tej kancelarii. Skarżący argumentowali, że jest to sytuacja konfliktu interesu. Odmienne stanowisko zajęła NRA. Jej zdaniem, konflikt taki nie miał miejsca, ponieważ brak jest podstaw do przyjęcia, że partnerzy ci działali w porozumieniu. Cóż, konflikt interesu, który niewątpliwie miał tu miejsce, dotyczy potencjalnej możliwości, a nie faktycznego zaistnienia porozumienia. Elita zawodu prawniczego powinna to doskonale rozumieć.

Motyw, jaki zapewne kierował przedstawicielami NRA jest prosty. Pewien młody adwokat z Poznania opowiadał mi o szkoleniu, jakie zorganizowano dla grupy aplikantów adwokackich. Wykład prowadził znany warszawski adwokat. Ku zgorszeniu części słuchaczy, twierdził on, że kondycja finansowa kancelarii jest kwestią najważniejszą, jaką adwokat powinien brać pod uwagę. Jeżeli tak, to konflikt interesu staje się łatwy do usprawiedliwienia.

Oczywistym obowiązkiem pracowników wymiaru sprawiedliwości jest stosowanie prawa. Zatem, o jakości wymiaru sprawiedliwości decyduje jakość stanowionego prawa. Jaka jest więc kondycja systemu prawnego w Polsce? Wedle powszechnie panującej opinii, jest zła. Procedury legislacyjne są wadliwe. Wiadomo o tym od lat. Jest to kluczowe zagadnienie w działalności założonej przez ś.p. dr Janusza Kochanowskiego fundacji „Ius et Lex”; temat szeregu tomów studiów przez tą fundację opublikowanych. Obok wymiaru sprawiedliwości i procedur legislacyjnych, należałoby zająć się też reformą nauki, służby zdrowia, itp. Zgodzi się z tym zapewne znakomita większość naszych współobywateli. I co z tej oczywistej prawdy wynika? – nic.

Jaka jest przyczyna ograniczonej reformowalności polskiego państwa, niemożności uporania się z podstawowymi problemami? W moim przekonaniu, przyczyny tego stanu rzeczy mają charakter ustrojowy. Wielokrotnie próbowałem to stanowisko publicznie uzasadnić. Nikt ze mną nigdy zresztą nie polemizował. Uważam, iż jedną z przyczyn jest słabość instrumentów umożliwiających obywatelom rozliczenie politycznych przedstawicieli z realizacji programów, które prezentowali oni i ich partie w programach wyborczych. Ordynacja proporcjonalna spowodowała przesunięcie wektora zależności na korzyść notabli partyjnych kosztem obywateli. Stąd, wniosek, że bez zmiany ordynacji w wyborach do samorządów i sejmu nie będzie głębszej reformy polskiego państwa, nie będzie szansy na jego wzmocnienie. Ruch JOW, którego wielkim propagatorem jest prof. Jerzy Przystawa, znalazł poparcie wśród setek działaczy samorządowych w całej Polsce – wójtów, starostów, burmistrzów i prezydentów. W Polsce jest Społeczeństwo i jest Władza, ale komunikacja między nimi jest b. ograniczona i skierowana w dół. Do góry idą wyniki badania opinii publicznej, a w dół oparte na nich obietnice, których realnie najczęściej mało wynika. JOW może nie jest rozwiązaniem idealnym, ale ideały nie należą do tego świata. Jest to po prostu rozwiązanie prostsze i nieco lepsze, a mnie to wystarcza.

Przed dwunastu laty brałem udział w dyskusjach nad reformą ustroju administracyjnego państwa. Uważałem, a nie byłem w tym wyjątkiem, że decentralizacja władzy politycznej wymaga uprzedniego, lub co najmniej równoległego usprawnienia centrum, tj. organizacji rządu. Takie, niezbyt skuteczne i konsekwentne, próby podjęto zresztą. Nie były one ani skuteczne ani konsekwentne, bo wszyscy zdawali sobie sprawę, że głębsza reforma centrum jest ze względu na opór klasy politycznej, nie do przeprowadzenia. Zatem, przynajmniej należało wzmocnić i rozszerzyć samorząd na wyższe szczeble administracji państwa. I myślę, że dobrze się stało. W moim przekonaniu, nie zmienia to faktu, że jedną z dróg do usprawnienia systemu samorządowego jest reforma centrum. Ale znowu, aby była ona możliwa, niezbędne jest pojawienie się partii reformy, która posiadałaby większość sejmową, legitymację do przeprowadzenia zmian oraz umiałaby wykorzystać zasoby wiedzy fachowej i społecznego zaangażowania, których w Polsce nie brakuje. Brakuje tylko zdolności oraz woli do ich mobilizacji. Powtórzmy, warunkiem osiągnięcia zdolności i pojawienia się woli jest zmiana ordynacji wyborczej.

Profesor; ​politolog, socjolog; pracuje w Instytucie Studiów Politycznych PAN; aktywny uczestnik polskiego życia obywatelskiego, m.in. założyciel i pierwszy prezes Transparency International - Polska; jeden z liderów ruchu społecznego na rzecz reformy ordynacyjnej (Jednomandatowe Okręgi Wyborcze) oraz przewodniczący Kuratorium Fundacji Konkurs Pro Publico Bono; członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka