Antoni Z. Kamiński Antoni Z. Kamiński
354
BLOG

Strategiczny błąd Józefa Stalina

Antoni Z. Kamiński Antoni Z. Kamiński Polityka Obserwuj notkę 1

Pogląd Józefa Piłsudskiego, że powstanie niepodległej, sfederowanej z Polską, Ukrainy stanowiłoby dla bezpieczeństwa RP okoliczność zbawienną, miał wielu przeciwników. Do najwybitniejszym zwolenników należał Adolf Bocheński. Dowodził, że niepodległość Ukrainy odmieniłaby całkowicie „pole gry” Polski w stosunku do Rosji i Niemiec, niezależnie od tego, jak ułożyłyby się stosunki polsko-ukraińskie. Bocheński przewidywał bowiem nieuchronność sporów granicznych Ukrainy z Polską – o Galicję i Wołyń, z Rosją - o Zagłębie Donieckie, z Rumunią - o Besarabię i Bukowinę.

Po II wojnie światowej idee te, w nowych warunkach, podjęła paryska „Kultura” piórem swego komentatora politycznego, Juliusza Mieroszewskiego. On także widział
w niepodległości Ukrainy korzyść dla Polski. Szansy na dobre stosunki z Ukrainą upatrywał w strategicznym błędzie Stalina - odebraniu Polsce Lwowa. Usunęło to główną kość niezgody między Polakami a Ukraińcami. Jej istnienie zaś „leży w interesie Moskwy w każdych warunkach, a nie tylko w okresie wstrząsów i kryzysów”. Jego zdaniem, nie byłoby dziwne, gdyby Rosjanie „zdecydowali się oddać nam Lwów, by wskrzesić nienawiść między Polakami a Ukraińcami”. Trudno wykluczyć więc prawdziwość informacja pochodzącej od Radosława Sikorskiego, że prezydent Putin w rozmowie z premierem Tuskiem wystąpił z taką sugestią.

Obecnie najsilniej dzieli Polaków i Ukraińców pamięć rzezi wołyńskiej oraz ocena tradycji OUN i UPA. Pierwszą należy widzieć w kontekście wydarzeń drugiej wojny światowej i spowodowanej nią brutalizacji życia społecznego. Na znacznie większą skalę niż Ukraińcy Polaków mordowali Niemcy i Rosjanie, choć z tym, ze względu na polityczne realia, zdołaliśmy jakoś pogodzić się. O rzezi wołyńskiej należy pamiętać, ale nie powinno to przesłonić ogromnej wagi, jaką dla polskiej racji stanu ma utrzymanie niepodległości Ukrainy.

Co do oceny historycznej roli OUN I UPA, obrona niepodległości ukraińskiego państwa wymaga integracji narodu wokół wszelkich dostępnych symboli i tradycji. Do tradycji banderowców Ukraińcy odwołują się, bo walczyli i ginęli oni w walce o niepodległą Ukrainę, a nie z powodu zbrodni popełnionych na Polakach. Może nam się to nie podobać, ale nie może  skłaniać do popełnienia kardynalnego dla przyszłości Polski błędu odwrócenia się od Ukrainy. Istnieją poważniejsze zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski niż ukraiński nacjonalizm.

Granice dla pielęgnowania przez Kijów tej tradycji są zresztą wąskie. Ukraina potrzebuje w walce z rosyjską agresją wsparcia międzynarodowej opinii publicznej, a ta nie jest obojętna na takie sygnały. Kiedy zaś, miejmy nadzieję, zagrożenie rosyjskie zostanie opanowane, wsparcie zagraniczne będzie także niezbędne dla odbudowy gospodarczej tego kraju.

Artykuł ukazał się w Tygodniku Wprost" Nr 30/2015, 19.07.2015

Profesor; ​politolog, socjolog; pracuje w Instytucie Studiów Politycznych PAN; aktywny uczestnik polskiego życia obywatelskiego, m.in. założyciel i pierwszy prezes Transparency International - Polska; jeden z liderów ruchu społecznego na rzecz reformy ordynacyjnej (Jednomandatowe Okręgi Wyborcze) oraz przewodniczący Kuratorium Fundacji Konkurs Pro Publico Bono; członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka