Antoni Z. Kamiński Antoni Z. Kamiński
822
BLOG

Partie polityczne jako instytucje pasożytnicze

Antoni Z. Kamiński Antoni Z. Kamiński Polityka Obserwuj notkę 66

Zdaniem krytyków większościowych systemów wyborczych, są one narażone na wykorzystanie przez bogatych kandydatów środków finansowych dla zdobycia mandatów poselskich. Na poparcie tej tezy brak dowodów, ale nikomu nie przeszkadza to ją forsować. W polskim życiu politycznym, znajdziemy natomiast pełno dowodów na tezę, że władza polityczna, a nie działalność gospodarcza, jest najkrótszą drogą do zdobycia majątku. Nie chodzi o korupcję polityczną, którą zajmuje się CBA. Zjawisko, o którym mowa. choć definicyjnie bliskie korupcji, rozumianej jako wykorzystywanie urzędów publicznych dla prywatnej korzyści, jest legalne i w środowisku polityków przyjęte za naturalne.

Zwycięski w wyborach obóz polityczny zawłaszcza stanowiska w administracji centralnej, zarządach i radach nadzorczych spółek z udziałem skarbu państwa, w publicznych środkach przekazu, oraz różnych agencjach i funduszach. Staje się w ten sposób gestorem potężnej porcji środków publicznych, które rozdziela między działaczy i popleczników oraz krewnych. Władza polityczna staje się przepustką do bogactwa i przywileju.

Zdobycie życzliwości wpływowego polityka przez pomoc w rozwiązywaniu jego codziennych problemów życiowych jest najprostszym sposobem wejścia na drogę kariery politycznej. Ta nie wymaga szczególnych kompetencji zawodowych, ani wartościowych cech charakteru. Wymaga usłużności i dyspozycyjności wobec życzeń patrona. Ten zaś zawdzięcza swój wpływ temu, iż jest klientem wyżej postawionego polityka. W ten sposób powstaje piramida patronów i klientów. Jak głosi plotka, w warszawskim ratuszu nawet osoby zatrudnione do czyszczenia sanitariatów mają związki z PO. Konkurencja jest ostra. Za plecami obecnych profitariuszy słychać już ciężki oddech innych amatorów publicznego grosza - z PO, Nowoczesnej.pl, „Razem”, KOD, itd.

Znajdujące się pod kontrolą koalicji partyjnej lub rządzącej partii stanowiska publiczne i związane z nimi przywileje są wynagrodzeniem za świadczenia klienta na rzecz patrona. Ma to trzy istotne skutki. Po pierwsze, patroni dążą do powiększenia puli stanowisk pod swoją kontrolą. Na szczeblu rządowym wyraża się to w mnożeniu stanowisk wicepremierów, ministrów i wiceministrów. Podobnie jest na niższych szczeblach. Po drugie, kryteria obsady tych stanowisk na ogól nie mają wiele wspólnego z wymogami merytorycznymi, jak kwalifikacje i doświadczenie. Po trzecie, hamuje to prywatyzację spółek z udziałem skarbu państwa, bo zmniejszałoby to pulę wypłat i przywilejów. Klientelizm napędza etatyzm.

Jest jednak powód do optymizmu: skutki finansowe realizacji zobowiązań wyborczych mogą zmusić rząd PiS do ograniczenia liczby stanowisk w administracji oraz zwiększenia zainteresowania prywatyzacją. Inaczej w łeb weźmie program Morawieckiego przyspieszenia wzrostu gospodarki i podniesienia jej innowacyjności. Na dłuższą metę nie sposób ze sobą pogodzić państwa opanowanego przez pasożytnicze elity z innowacją i wysokim tempem rozwoju gospodarczego.


Artykuł został opublikowany w Tygodniku „Wprost”

Profesor; ​politolog, socjolog; pracuje w Instytucie Studiów Politycznych PAN; aktywny uczestnik polskiego życia obywatelskiego, m.in. założyciel i pierwszy prezes Transparency International - Polska; jeden z liderów ruchu społecznego na rzecz reformy ordynacyjnej (Jednomandatowe Okręgi Wyborcze) oraz przewodniczący Kuratorium Fundacji Konkurs Pro Publico Bono; członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka